Stukot obcasów dało się słyszeć w całym budynku Ministerstwa. Właścicielka butów niemal płynęła przez szarą posadzkę budynku, uśmiechając się słodko do wszystkich napotkanych. Pracownicy wydawali się być oczarowani jej urodą i w za nic w świecie, nie potrafili oderwać od niej wzroku. Z całą świadomością należało przyznać, że Avianna Dumbledore była kobietą niesamowicie piękną. Mężczyźni tracili dla niej głowy, a kobiety nienawidziły jej z całego serca. Na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, że posiada wszystko; urodę, dobrą pozycję społeczną i inteligencję. Była jednak samotna, a wiadomość o tym, że jej ojciec umiera, wstrząsnęła nią dogłębnie. Od tamtej rozmowy, nie mogła dobrać sobie miejsca, a wszystko wydawało się być bez sensu.
- Cześć, mała – usłyszała za swoimi plecami chłodny
głos. Uśmiechnęła się do siebie. Tylko jedna osoba się tak do niej zwracała.
Nigdy do końca nie wiedziała, czy ze względu na jej niski wzrost, czy niemal
dwudziestoletnią różnicę wieku między nimi.
- Witaj, Lucjuszu – powiedziała, odwracając się i
napotykając jego szare tęczówki. Pocałował ją w policzek i uśmiechnął się
cynicznie. Tego też, nigdy nie potrafiła zrozumieć, ciągle się tak uśmiechał,
bez większego powodu.
- Co cię sprowadza do ministerstwa? Szukasz pracy,
czy może znowu chcesz wystraszyć ministra? Jeszcze po ostatnim się jąka, kiedy
słyszy twoje imię.
- Bardzo śmieszne – prychnęła. – Pośrednio szukam
pracy, a co u ciebie?
- Świetnie. Stęskniłem się za tobą, mała.
- A co u Narcyzy i Draco?
Zawsze pytała o jego żonę, przypominając mu tym
samym, że jest żonaty i nie powinien jej uwodzić. Ojciec wpoił jej, że nie
powinna czynić innym, tego czego sama, by sobie nie życzyła, a z pewnością
nigdy nie chciałaby, żeby ktoś odebrał jej męża.
- Och, rozwiedliśmy się – powiedział i zaczął
dokładnie ją lustrować wzrokiem. –A Draco miewa się dobrze, chyba. Póki co,
jest obrażony, że rozbiłem mu rodzinę, ale przejdzie mu. Powinien być dumny, że
jego ojciec wybrał drogę miłości, prawda? Twój ojciec też tego uczy, czyż nie?
Dziewczyna zarumieniła się po same czubki uszu.
Lucjusz nieustannie, od kilku lat wyznawał jej miłość, a ona nie potrafiła w
żaden sposób tego ukrócić. Był jej najlepszym przyjacielem, nie chciała go
stracić, a nigdy też, głównie przez Narcyzę, nie potrafiła się do niego
zbliżyć. Zresztą, ostatnim, czego chciała, było stanie się czyjąś kochanką.
- Przykro mi.
- Z pewnością
– prychnął. - Teraz jestem cały twój, moja droga. Zjesz ze mną dziś kolację?
Ugotuję coś. Wiesz, że jestem w tym dobry. I nie tylko w tym – powiedział i
uśmiechnął się cynicznie, co spowodowało, że Av miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nigdy nie
była dobra w flirtowaniu i peszyło ją to do granic możliwości. Tak naprawdę,
zawsze trzymała się z dala od mężczyzn.
- Lucjuszu, to miłe, ale…
- Mała, przecież nie zrobię nic wbrew tobie. Nie
będę ukrywał, że bardzo mi zależy na tobie i jeżeli zechciałabyś być ze mną,
byłbym najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, ale jeżeli uznasz, że wolisz abyśmy
dalej byli tylko przyjaciółmi, to uszanuję twoją decyzję. Jestem dobry w tej
roli. Masz kogoś?
Lucjusz wyrecytował formułkę, jakby uczył się jej od
kilku dni. Avianna zamrugała nerwowo, przerażała ją myśl, że mogłaby być z
kimkolwiek, a co dopiero z Malfoyem. Czuła jednak, że nadszedł czas, by dać
komuś szansę. Nie mogła się ciągle zamykać na mężczyzn. Należało pozbyć się
skrupułów i zahamować i pozwolić sobie na bycie szczęśliwą.
- Nie, nie mam – mruknęła. - W porządku. Przyjdę do
ciebie o dwudziestej.
- Cudownie – Lucjusz powiedział i pocałował ją w
czoło. – Co u Severusa?
- Podirytowany, zdenerwowany i w obrażony na cały
świat.
- Czyli wszystko po staremu. – odwrócił się i
zmarszczył brwi. – Przepraszam, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia wieczorem.
Przez dłuższą chwilę Av stała i wpatrywała się w
znikającą w gabinecie postać Lucjusza. Biła się z myślami, nie była pewna, czy
powinna dać mu szansę, czy nadal trzymać go na dystans. Wiedziała, że takim jak
on, nie należy nigdy ufać do końca. Postanowiła jednak, że da szansę do
wykazania się losowi. Niech on zdecyduje, co dla niej będzie najlepsze.
***
Avianna wróciła z ministerstwa do domu Severusa
Snape’a, który siedział właśnie popijając ognistą w salonie. Gdy ją zobaczył
uśmiechnął się cynicznie i opróżnił zawartość szklanki. Dziewczyna usiadła koło
niego, rzucając wcześniej czerwoną torebkę na fotel.
- Coś się stało? – zapytała, przyglądając mu się uważnie.
Mężczyzna rozpiął guzik pod szyją i dolał sobie whisky.
- Nic. Twój ojciec wymaga ode mnie cudów, kiedy jemu
samemu brakuje cywilnej odwagi – zaczął, nie patrząc na nią. – Gdybyś tylko wiedziała,
jaki on potrafi być zdumiewająco cyniczny w swoim postępowaniu.
- Myślisz, że mam swojego ojca za świętego? –
uśmiechnęła się, a mężczyzna wydawał się być zdziwiony jej reakcją. – Otóż nie,
Severusie. Wiem, że dużo rzeczy w życiu zrobił wbrew sobie i poświęcał
wszystkich, by walczyć dla większego dobra. Jednak zawsze chciał dobrze, jakby
idiotycznie, to nie brzmiało. Wiesz co mnie w nim zdumiewa? Sposób w jaki
narzuca ludziom swoją wolę. Mówisz mu, że zwariował i za nic w świecie tego nie
zrobisz, a po dziesięciu minutach, wychodzisz podniecony przed nowym wyzwaniem.
Snape się uśmiechnął i poszedł po drugą szklankę,
którą uprzednio wypełniwszy whisky, wręczył dziewczynie.
- Przynajmniej nie wymaga od ciebie żebyś go zabiła.
- Gdyby miało to pomóc w pokonaniu Czarnego Pana,
pewnie by mnie o to poprosił. Jesteś dla niego, jak syn. – uśmiechnęła się
wesoło, upijając łyk ognistej. - Kiedyś byłam nawet zazdrosna o to, jak ciebie traktuje.
- Jedynaczki – prychnął, a kobieta zmarszczyła brwi.
- Z tego co wiem, ty też nie masz rodzeństwa.
Twarz Snape’a pobladła i znowu wydał jej się być
podirytowany, jak zawsze kiedy rozmawiali na jakieś niewygodne tematy.
- Tylko twój ojciec cię kochał i rozpieszczał, a mój…
- urwał, jakby zdając sobie sprawę, że stąpa na cienkim lodzie. Nigdy nie
rozmawiał o uczuciach i swoim marnym dzieciństwie i nie miał zamiaru robić
wyjątku. Kobieta nie zamierzała naciskać i zupełnie irracjonalnie, jakby pod
wpływem jakiegoś impulsu, zbliżyła swoje usta do jego i delikatnie je
pocałowała. Była przekonana, że ją
odepchnie i zacznie krzyczeć, on jednak
chwycił jej biodra i przyciągnął ją na swoje kolana, zatapiając usta, tym razem
w mocniejszym pocałunku. Czuła whisky w jego oddechu, jednak zupełnie jej to
nie przeszkadzało. Odkąd tu zamieszkała, nie marzyła o niczym innym. Pociągał
ją i czuła, że mogłaby go pokochać.
Jego, cynicznego i zimnego Mistrza Eliksirów, który traktował ją gorzej
od swoich uczniów. Być może właśnie to było tym impulsem. Wszyscy traktowali ją
niemal jak półboga, a on w ogóle się nią nie przejmował.
Zaczęła rozpinać guziki jego szaty, co ponownie nie
spotkało się z żadnym protestem. Przeniósł gorące usta na jej szyję, cały czas
krążąc dłońmi po jej drobnych biodrach. Westchnęła cicho w jego usta, po czym
zrzuciła z niego koszulę. Zanim on pozbawił jej bluzki; najpierw zatopił swoje czarne
tęczówki w jej zielonych oczach i przejechał dłonią po bladym policzku. Mogłaby
przysiąść, że w oczach Severusa widziała troskę i niepewność. Jednak trwało to
zbyt krótko, by móc wiedzieć, to na pewno.
- Chodź – wyszeptał, chwytając jej rękę i prowadząc
na górę. Przygryzła wargę i bez słowa poszła za nim. Gdy weszli do sypialni
Mistrza Eliksirów, przyparł ją do ściany i ponownie zaczął zachłannie całować.
Nie mogła oddychać, była tak przejęta i zdenerwowana. Czuła, że to właśnie on
jest tym, na którego tyle czekała. I choć nigdy by się do tego nie przyznała,
zakochała się w nim już dużo wcześniej, ale sama nie potrafiła się z tym
pogodzić.
Nie
wiedziała, dlaczego Severus to robi, czy tak dawno nie miał kobiety, że
wykorzystuje pierwszą, lepszą okazję, czy jest po prostu tak pijany? To drugie
niemal od razu odrzuciła, znała go i widziała ile potrafił wypić, by ciągle
mieć jasny umysł. Niejednokrotnie na zakrapianych zabawach Śmierciożerców,
wypijał tyle, że powinien spokojnie leżeć pod stołem, a w rzeczywistości
obserwował dokładnie otoczenie i wszystko przekazywał jej ojcu. Jedna szklanka
whisky z pewnością nie była w stanie zaćmić jego myśli. A może po prostu podobała mu się? Tak jak innym
mężczyznom, którzy pragnęli tylko jednego.
Poczuła, że Severus rozpina rozporek jej czarnej,
ołówkowej spódnicy i wzdrygnęła się lekko. Nawet nie miała chwili, by się
zastanowić, czy jest gotowa, by oddać dziewictwo Mistrzowi Eliksirów. Jednak
kiedy znów poczuła jego usta na swoich, znała odpowiedź.
- Sev –
wyszeptała drżącym z podniecenia i z niepokoju głosem, a mężczyzna podniósł
swoje czarne oczy i zaczął przyglądać się jej badawczo, jakby przeczuwając, co
za chwilę usłyszy. – Ja jeszcze z nikim nie spałam. - Snape odsunął się, jak
oparzony, a Av uznała, że to absolutnie urocze. Uśmiechnęła się. – Jednak,
jeżeli mnie tak zostawisz, to cię zabiję. A dobrze wiesz, że odpowiednie
umiejętności ku temu mam.
Mężczyzna uśmiechnął się cynicznie i znów zaczął
całować szyję Av, był teraz jednak bardziej delikatny w ruchach, co bardzo jej
się podobało. Wszystko było dla niej nowe; tak podniecające a zarazem wywołujące
wstydliwy rumieniec na jej licach. Opanowanie i zimny wzrok Severusa wcale jej
nie pomagał, wręcz przeciwnie, czuła się dziwnie, widząc go po raz pierwszy bez
zbędnego zdenerwowania wypisanego na bladej twarzy.
- Spokojnie – szepnął aksamitnym głosem, widząc, że
nie może odnaleźć się w sytuacji.
Uśmiechnęła się, próbując nakierować jego usta na swoje. To ją uspokajało,
pragnęła jego ust, jak niczego innego na tym świecie. Odczytał to i trwali w
namiętnym pocałunku. Musiała przyznać, że to wszystko, co tu się działo,
sprawiało jej ogromną przyjemność. Większą niż, kiedykolwiek, przypuszczała.
Snape rozpiął czarny stanik, i zaczął dotykać jej
piersi. Pod wpływem tych pieszczot zaczęła szybciej oddychać, próbując złapać
równowagę stojąc w wysokich szpilkach na zupełnie miękkich nogach. Mężczyzna
jakby odczytując to, chwycił ją w ramiona i położył na łóżku, pozbawiając
wcześniej butów i koronkowych majtek. Leżała teraz zupełnie naga wśród czarnej
pościeli, kiedy mężczyzna rozpinał spodnie. Przyglądała mu się w skupieniu, zastanawiając
się, czy robi na nim jakiekolwiek wrażenie, bowiem mężczyzna w dalszym ciągu,
miał zupełnie spokojną i skupioną twarz. Kiedy jednak zobaczyła jego nabrzmiało
męskość, nie miała wątpliwości. Przyparł ją własnym ciałem, cały czas całując i
błądząc rękoma po całym jej ciele. Czuła się nieziemsko i nawet uczucie wstydu
zaczęło ją opuszczać. Była tak podniecona tym, co tu się działo, że nie miała
ochoty myśleć o niczym innym. Gdy poczuła rękę Snape’a niebezpiecznie blisko
swojej kobiecości, ponownie jęknęła, tym razem dużo głośniej, niż poprzednio. Ten rozsunął jej nogi i spojrzał na nią pytająco.
Skinęła głową, wiedząc, o co mu chodzi. Była gotowa, wiedziała to z całą
pewnością. Nie miała siły dłużej czekać, pragnęła tego, jak niczego innego na
świecie. Wydała z siebie niemy krzyk, gdy w nią wszedł. Przez chwilę całował
ją, nie wykonując żadnych ruchów. Dopiero gdy przestała spinać mięśnie, zaczął
delikatnie się poruszać, uszczęśliwiając ją każdym pchnięciem bioder. Musiała
przyznać, że było to coś wyjątkowego, pomimo dużego bólu, który czuła. Spojrzał
na nią i wtedy w jego oczach, zobaczyła coś więcej niż obojętność; jego wzrok
był łagodny i patrzył na nią tak zachłannie.
Gdy poczuła nadchodzące spełnienie, zacisnęła dłoń
na prześcieradle, oddając się w pełni temu uczuciu. Kilka chwil później,
Severus opadł na łóżko ciężko oddychając, przesunęła się i położyła głowę na
jego piersi. Objął ją ramieniem i jeszcze raz pocałował.
- To było niesamowite, Sev – mruknęła, a na ustach
czarnowłosego zarysował się krótki, prawdziwie szczery uśmiech. Trwał jednak
bardzo krótko, bo za sekundę jego twarz znów była niezwykle skupiona.
- Jesteś piękna – powiedział, a Av się roześmiała.
Nikt nigdy nie powiedział jej tego w tak chłodny i bezuczuciowy sposób, a
jednak brzmiało to lepiej niż wszystkie, usłyszane do tej pory, komplementy
razem wzięte.
- Cholera, jestem umówiona – powiedziała nagle,
spoglądając na stojący na szafce nocnej zegarek.
- Gdziekolwiek byłaś umówiona, musisz odwołać. Twój
ojciec życzy sobie ciebie widzieć. W razie oporów, kazał przekazać, że
umierającemu się nie odmawia i właściwie, to już jesteś spóźniona.
- On potrafi wszystko wykorzystać, byleby wyszło na jego
– powiedziała, a Snape uśmiechnął się cynicznie. Sam jeszcze kilka godzin temu,
myślał o tym samym, kiedy Dumbledore wymusił na nim wyznanie miłości.
Kobieta wstała i zaczęła się ubierać.
- Gdzie jest moja bluzka? – zapytała, rozglądając
się po całej podłodze.
- Zdjąłem ją jeszcze na dole – odpowiedział,
zakładając spodnie i przyglądając się dziewczynie zachłannie.
Zeszli po
schodach, gdzie odnalazła swoją kremową bluzkę i wciągnęła ją przez głowę.
- W takim razie idę do ojca – powiedziała i
przygryzła wargę. – Mogę cię jeszcze pocałować?
Snape wykrzywił usta w cynicznym uśmiechu,
podchodząc do niej i obejmując w talii. Chwilę trwali w pocałunku, po którym
kobieta poszła do Hogwartu, zostawiając bijącego się z myślami Severusa.
Pierwszy raz w życiu czuł się tak winny. Wiedział, że popełnił ogromny błąd,
powinien był ją odepchnąć, ale poniosło go. Pozwolił sobie na słabość, na to,
by uczucia wzięły górę. Cały plan panowania nad sobą, przestał działać z pierwszym
dotykiem jej ust. Wiedział, że będzie tego żałował i doskonale zdawał sobie
sprawę, że nie mogą być razem. Kiedy zabije Albusa, wszyscy go znienawidzą. Nie
chciał, żeby ludzie uznali, że zdradziła ojca i zgodziła się na jego śmierć,
spiskując ze Śmierciożercami. Musiał ją odtrącić, a im szybciej i dobitniej,
tym lepiej. I tylko on sam wiedział, jak trudne są dla niego, chociażby myśli o
tym, że musi zranić kobietę, którą tak kocha. Teoretycznie powinien być
uszczęśliwiony tym co się stało, ale nie potrafił. Miał ochotę cofnąć czas,
żeby zapobiec temu, co się stało. Jak mógł być tak nierozważnym? Zachował się
jak napalony gówniarz i nie miał nic na swoją obronę. Gdyby chociaż nie była
dziewicą… W ostatecznym rozrachunku, musiał przyznać, że ją skrzywdził i czuł,
że wyrzutu sumienia nie opuszczą go do samej śmierci. Dlatego, gdy tylko
dziewczyna wyszła, wrócił do whisky i opróżnił jej dwie butelki, mając
nadzieję, że uda mu się zasnąć. Mylił się, tej nocy nie zmrużył nawet oka. A z
rana męczył go niewiarygodny kac, który nie pozwalał mu choć na chwilę przestać
myśleć o tym, co wydarzyło się wczoraj…
***
Albus Dumbledore był w trakcie kolacji, kiedy w jego
salonie pojawiła się Avianna. Uśmiechnął się do niej radośnie i podszedł, by ją
objąć. Trwali chwilę w uścisku, po czym chwycił jej dłonie w swoje i przyglądał
jej się przez dłuższą chwilę. Av natomiast lustrowała spojrzeniem
pomieszczenie. Musiała przyznać, że niewiele się tu zmieniło, od czasu jej
dzieciństwa. W dalszym ciągu stał, ten sam, duży okrągły stół, wokół którego
były poustawiane krzesła z czerwonymi obiciami. Za stołem, na wprost od drzwi
usytuowany był kamienny kominek, w którym nieustannie płonął ogień, a beżowe
ściany zdobione były obrazami w ciężkich, czarnych ramach. Lubiła ten pokój,
spędziła tu najlepsze lata życia.
- Promieniejesz. Wydarzyło się coś, o czym
powinienem wiedzieć? – zapytał, sadzając ją przy stole i nakładając jej na
talerz kilka klusek ziemniaczanych, które były jej ulubionym daniem. Dziewczyna
zarumieniła się i chwyciła widelec, próbując przepołowić jedną z kulek.
- Nie, wszystko po staremu. Byłam dziś w
ministerstwie – szybko zmieniła temat, jednak jej ojciec wcale nie zamierzał odpuścić.
- Co u Severusa? – zapytał, a dziewczynie z
zaskoczenia, wypadł widelec z ręki. Albus się roześmiał, kiedy Av nerwowo
starała się rozkroić kluski na mniejsze kawałki.
- Eee… Trochę się zdenerwował po rozmowie z tobą.
- Nie wątpię, ale już się rozluźnił?
- Dobrze – powiedziała Av, kładąc z hukiem widelec
na talerzu. – Już i tak się domyśliłeś. Moje pytanie brzmi; skąd ty, na litość
boską, wszystko wiesz? Bo nie sądzę, żeby Severus przysłał ci sowę, w której
się tym pochwalił. Chyba, że to zaplanowaliście, bo do tego też jesteś zdolny,
niestety.
- Och, są sprawy w które nie ingeruję. – Dziewczyna uśmiechnęła
się cynicznie, a Dumbledore wywrócił oczami.- Po prostu skojarzyłem fakty, a
tak promiennej jeszcze cię nie widziałem, więc wydało mi się to jasne. Severus
to bardzo dobry człowiek, pamiętaj o tym.
- Co on o mnie myśli? – zapytała, wkładając w końcu,
kawałek kluski to ust.
- Pytanie, co ty o nim myślisz, kochanie. Nie mogę ci zdradzić jego uczuć, zabił by
mnie… Chociaż chwila, w zasadzie to żadna różnica i tak ma mnie uśmiercić –
zażartował, ale dowcip trafił w próżnię, bo dziewczyna zrobiła śmiertelnie
poważną minę i odłożyła widelec. – Przepraszam, wiem, że to dla ciebie trudne. Ale
nie rozmawiajmy dziś o tym. Lubisz Severusa? Mniemam, że tak, skoro pozwoliłaś
mu się tak zbliżyć, ale zawsze sądziłem, że go nie tolerujesz.
- Widzisz, jednak jest coś, co udało mi się przed
tobą ukryć. Długo z tym walczyłam, ale… naprawdę go lubię, chociaż sama nie
wiem, za co. Jest cyniczny, zimny i bezlitosny.
- To tylko maska, kochanie. Gdy poczuje się przy
tobie pewniej, zdejmie ją. Wtedy zobaczysz, że to jeden, z bardziej wartościowych
ludzi, jakich miałaś okazję poznać, tylko ukształtowany na kogoś innego, przez
bardzo trudne życie. Los go nie oszczędzał, kochanie. I jeżeli, Avianno, zdołasz sprawić, że będzie chciał być z tobą,
możesz być pewna, że będzie cię wiernie kochał do końca swoich dni.
- Nie wiem, wydaje mi się, że dla niego, było to tylko,
jednorazową przygodą, bez większego znaczenia. - Dumbledore uśmiechnął się
zagadkowo, ale nic nie powiedział. Chyba naprawdę, nie chciał zgłębiać tego
tematu. – Tatusiu, nie możesz mnie zostawić. Nie poradzę sobie bez ciebie.
Albus roześmiał się i uklęknął przed córką,
chwytając jej dłonie.
- Jesteś mądra, rozsądna i wiesz o wiele więcej ode
mnie, mimo, że jesteś niemal sto lat ode mnie młodsza.
- Nie jestem ani mądra ani rozsądna. Jeszcze
niedawno chciałam być jak Voldemort, to jest według ciebie rozsądne?
- Oczywiście, a wiesz dlaczego? Bo szukałaś swojej
drogi, starałaś się odnaleźć. To racjonalne. Przez cały czas żyłaś pod moim
piętnem. Ludzie wymagali, żebyś była taka jak ja. Wiedziałem, że w końcu się
zbuntujesz, ale naprawdę nie sądziłem, że tak szybko zdasz sobie sprawę, że nie
tędy droga. Mądra też jesteś, czy sam Tom, nie traktował cię lepiej niż innych?
Muszę przyznać, że jesteś nawet mądrzejsza ode mnie, bo potrafisz ustąpić i nie
narzucasz innym swojej woli siłą. Nie wiem, kto cię tego nauczył, ale dobrze
zrobił. - Roześmiali się oboje. – Pamiętaj, że jestem z ciebie dumny, kocham
cię nad życie i jesteś najlepszym, co mnie w nim spotkało. Kocham cię mocniej,
niż kogokolwiek innego na tym świecie - Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy,
a ona sama, ścisnęła mocniej dłonie ojca. – A jakbyś czuła się samotnie, to w
gabinecie będę wisiał jako portret, więc tak do końca cię nie opuszczę.
- Mimo wszystko, to dla mnie bardzo trudne. Zawsze mogła się
ciebie poradzić, pomagałeś mi wybierać odpowiednie ścieżki…
- Och, nieprawda. Zawsze kiedy do mnie przychodziłaś, to już
wiedziałaś czego chcesz. Ze mną rozmawiałaś, tylko żeby się w tym utwierdzić.
Jedyną decyzją, którą podjąłem za ciebie, był wybór przedszkola, a i to do
końca, nie spotkało się z twoją aprobatą.
- Tam było naprawdę okropnie. Na pocieszenie dodam, że to
był jedyny błąd, który popełniłeś w moim wychowaniu.
- Doliczyłem się ich więcej i to o wiele poważniejszych.
Marny był ze mnie ojciec. Nie zaprzeczaj – dodał, widząc, że dziewczyna kiwa
przecząco głową. – Starałem się, ale było mi trudno. Mogłabyś być moją
prawnuczką, a ja do tego, zostałem z tobą zupełnie sam. Nie usprawiedliwiam się,
ale wiem, że mogłem wiele rzeczy zrobić inaczej. Nie potrafiłem z tobą
rozmawiać o wielu rzeczach. To, że jesteś świadoma swojej kobiecości,
zawdzięczam tylko Minerwie, która nieustannie, na moje prośby, z tobą rozmawiała. Nawet nie wiesz, jak
panikowałem, myśląc, że zaczniesz mnie pytać o to, skąd biorą się dzieci, albo
co masz zrobić, jak brzuch cię boli. Ja byłem świetnym przyjacielem, doradcą i
kimś, kto cię zawsze obroni, ale bardzo rzadko byłem po prostu ojcem.
- Nigdy tego nie odczułam. Dla mnie zawsze byłeś najlepszym
tatą na świecie i do końca moich dni, będę tak uważała. To, że nie potrafiłeś
rozmawiać ze mną na babskie tematy, wcale mi nie przeszkadzało. Pani profesor
była świetna i wszystko mi wytłumaczyła. Gdybyś był złym ojcem, uznałbyś, że
nie potrzebujesz pomocy. Zrobiłeś
wszystko, żeby mnie dobrze wychować.
Na twarzy Albusa zarysowała się jakby ulga, uśmiechnął się i
ucałował dłonie swojej córki.
- Pamiętaj, że dla Minerwy jesteś jak córka, wielokrotnie mi
to mówiła, dlatego, dalej możesz zadawać jej masę pytań. Ona jest samotna,
będzie zachwycona, gdy sobie o niej przypomnisz. Mogę na ciebie liczyć? –
Dziewczyna skinęła głową. Faktycznie, dawno z nią nie rozmawiała, a kiedyś była
dla niej niczym matka. Zawsze uważała, że między nimi jest niezwykła więź,
którą należy pielęgnować, ale ostatnio odsunęła się od wszystkich, nawet od
ojca. Musiała to naprawić; postanowiła, że jutro odpowiedzi swoją ukochaną
profesor, z kubkiem jej ulubionych, czekoladowych lodów. – Mam jeszcze jedną
prośbę. Obiecaj mi, że bez względu na
wszystko, moje wnuki nigdy, nie będą nosiły nazwiska „Malfoy”.
- Lucjusz jest moim przyjacielem…
- I niech tak zostanie – przerwał jej ojciec. – Nie mogę
zabronić ci, przyjaźnić się z kanaliami, ale uważaj na niego. Chyba nie chcesz, żebym musiał przewracać się w grobie, co? On
cię skrzywdzi, dziecko, wcześniej czy później. Ten typ mężczyzny tak ma.
Myślisz, że Narcyzie mówił coś innego niż tobie? Za parę lat, znowu się zakocha
i będzie szukał szczęścia na nowo.
- Nie znasz go, on jest naprawdę dobrym człowiekiem.
- Oczywiście, a Voldemort jest miłosierny. Av, czy ty naprawdę wierzysz w to, co mówisz?
Słyszałaś, jak wyrzucił Narcyzę? Myślisz, że dobry człowiek tak postępuje? Z dnia na dzień, zostawił ją samą,
bez środków do życia. Gdyby nie Bellatrix, to nie wiem, co by się z nią stało.
To nie świadczy, chyba, zbyt dobrze o człowieku, gdy nawet pani Lestrange
potrafi się zachować bardziej ludzko od niego, nie sądzisz?
- Dobrze. Będę uważała na niego, ale i tak twierdzę, że
przesadzasz.
- Kochanie, ile osób w życiu określiłem mianem „kanalii”?
Dziewczyna zamyśliła się i musiała przyznać, że faktycznie
było ich niewiele. Nawet o Voldemortie wypowiadał się lepiej niż o Malfoyu, być
może dlatego, że Tom nie miał zamiaru jej uwodzić. Ale idąc tym tokiem
myślenia, Severusa powinien znienawidzić, a wyglądał na zadowolonego z takiego
obrotu sprawy.
- Dobrze, jak wy to mówicie? Już nie truję? – zapytał,
puszczając jej ręce i podnosząc się do pionu. Dziewczyna roześmiała się. –
Zostaniesz na noc, prawda? Mam twoją ulubioną szarlotkę. Porozmawiamy, nigdy
niewiadomo, czy ta rozmowa, nie będzie naszą ostatnią.
Avianna uśmiechnęła się smutno i dokończyła kolację, po
której spędziła całą noc na rozmowach z ojcem. Tego dnia, była niezwykle
szczęśliwa. Przeżyła coś niesamowicie pięknego z Severusem i zrozumiała, że jej
błąd nie przekreślił tej, cudownej relacji z ojcem. Nadal rozumieli się bez
słów. To sprawiło, że poczuła się niczym po wypiciu eliksiru szczęścia.
Życzyłaby sobie więcej, pełnych tak pozytywnych emocji, dni.
______
Dzień dobry ^^
Cudowny dzień, prawda?
Zdziwię Was, moi kochani, jak coś powiem. Uwaga, uwaga -> podoba mi się ten rozdział! Nie wiem, czy słusznie, ale naprawdę jestem z niego zadowolona. Pisało mi się go niesamowicie. Dzisiaj w ogóle mam świetny dzień, tyle rzeczy mi się udało, że to aż dziwne. Nawet parkowałam jak pod linijkę, a u mnie to cud :D Ktoś mi musiał podać felix felicis, nie mam wątpliwości.
Rozdział dedykuję Milczącej.
Kochana, uzależniłam się od Ciebie, po prostu! A kornik mnie rozwalił, umarłam! xD Kocham Cię <3
Ach, jakby ktoś chciał śledzić i inwigilować Vesper, to zapraszam na bloga - VesperRickman.
Całuję Was Kochani i wierzę, że jutro żaden meteoryt na mnie nie spadnie :D
Cóż, nie wiem od czego zacząć, bo tak się śmieję z tego portretu, że nie trafiam w klawisze xD Możesz być dumna, rozdział wyszedł Ci f e n o m e n a l n i e, jak Lucka kocham. Albo i nie kocham, mniejsza z tym. Lucjusz wziął się ostro do roboty - najpierw wyrzucił Narcyzę, a potem zaczął szpanować swoim "cześć, mała" do Avianny. Ja na jej miejscu chyba bym mu coś urwała xD Scena Av - Severus - mniam, inaczej tego nie ujmę. Szczególnie to severusowe "Chodź", jak już mówiłam - nie pytaj, dlaczego :D
OdpowiedzUsuńAlbus jest cudowny, uwielbiam go. Chciałabym mieć takiego ojca, nawet, jeśli o babskich sprawach miałabym gadać z Minerwą, a on byłby sto lat starszy ode mnie. Liczą się skarpetki, a nie wiek!
"A jakbyś czuła się samotnie, to w gabinecie będę wisiał jako portret, więc tak do końca cię nie opuszczę." - cudowne pocieszenie <33 xD
Dziękuję Ci pięknie za dedykację <3 W takim razie obie się uzależniłyśmy, ale nie będę już szukać porównań, bo wyjdzie mi coś równie inteligentnego, jak kornik xD Kocham Cię ;* Rozdział był cudowny! Jutro wleję Ci Felix do herbaty przez USB, nawet się nie zorientujesz, taka to będzie sprytna akcja! xD
Kochanie, ale kornik to po prostu hit! Ja będę go teraz używać, jak oszalała xD Twórz więc jak najwięcej takich porównań xD
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że przez całą scenę nie przyłożył palca do ust, co? :D Cholera, mogłam to wpleść :D
Taki ojciec to skarb i podniesie na duchu, pocieszy, skarpetki nowe ofiaruje :D Umieram przez Ciebie ze śmiechu, no wiesz xD
Po to się urodziłam - żebyś umierała przeze mnie ze śmiechu xD Nowe skarpetki, świetna sprawa <3 Co jakiś czas w nowym kolorze, z nowym wzorkiem...
OdpowiedzUsuńTak, mogłaś wpleść to przyłożenie palca... Aż mnie przyjemne ciarki przeszły po pleckach, albo z gorączki, albo przez tę wizję xD
Nie będę owijać w bawełnę. Z krzesła nie spadłam, modlić się nie mam zamiaru. Ogólnie rzecz biorą, jakoś tak dziwnie mi się to czytało.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: spieszysz się na pociąg do Hogwartu? Pędzisz z fabułą jak szalona.
Po drugie: postaci kanoniczne w Twoim opowiadaniu są średnio podobne do tych orginalnych. Myślę, że Lucjusz byłby bardziej szarmancki i wyniosły. Poza tym on ma klasę, więc nie zostawiłby Narcyzy na lodzie.
Po trzecie: to stracenie cnoty wyglądało jak numerek. Kiedy skończyli ona jak gdyby nigdy nic poszła się spotkać z ojcem, a wcześniej uświadomiła sobie, że miała iść do Malfoya.
Po czwarte: Av w tym rozdziale aż dwa razy myślała, że się zakocha. Dwie osoby w jednym dniu? Nawet ja nie biję takich rekordów, a do wielu absurdów mogłabym się przyznać.
Wiem, że tego typu komentarze nie są zbyt miłe. Jednak musiałam. Jak na razie masz niesamowity pomysł, więc nie chcę, żebyś go zaprzepaściła przez takie błahostki.
Pozdrawiam
Po pierwsze: jeżeli ktoś ma pomysł na opowiadanie, a na to musi zawierać się akcja, to dlaczego nie rozwijać tego już w pierwszych rozdziałach? Najwyraźniej Vesper ma wiele pomysłów na to, by pociągnąć to, co teraz już dojrzewa lub dojrzało, a być może w następnych odsłonach będą retrospekcje dotyczące tego, co mogło się jeszcze wcześniej wydarzyć. Nikt się z niczym nie spieszy jak na razie.
UsuńPo drugie: tutaj się absolutnie nie zgadzam. Severus jest akurat tak podobny do rowlingowskiego, że kłamstwem byłoby sprzeczać się w tej kwestii. Jego cynizm, sarkazm, ironia i obłuda widoczne są na kilometr. Co do Lucjusza - jest wyrachowany i ma klasę, owszem, ale po książkach nie wiemy dokładnie jak zachowywał się w odniesieniu do osób bliskich jego sercu. W Komnacie Tajemnic może i jego relacje z synem są odrobinę wyniosłe, może i w późniejszych tomach nad wszystko ceni Czarnego Pana, ale jaki był kilkanaście lat wcześniej, tego nie wie nikt. Dodam też, że Vesper zaznaczyła jasno w regulaminie, że nie obchodzi ją kanon.
Po trzecie: to była wizja autorki. Być może główni bohaterowie nie są jeszcze AŻ TAK pewni swych uczuć, by spędzać cudownie, subtelnie namiętną noc na łożu pełnym róż, kochając się przez kilka godzin. Do bezpruderyjnego Mistrza Eliksirów jakoś nie pasuje mi gorąca miłość, podsycana czułymi słówkami. Zrobili to, co mieli zrobić, i tyle. Nie wydaje mi się, by Severus owijał w bawełnę to i owo.
Po czwarte: Av ma wybuchowy, zmienny charakter. Szuka samej siebie, swojego miejsca w życiu i codzienności, która ją otacza. Jest zagubiona, więc nic dziwnego, że miewa różne odchyły od normalności. Każdy z nas miewa chwile zwątpienia, więc atakowanie jej kruchej osobowości nie jest niczym racjonalnym.
To tyle z mojej strony, również pozdrawiam i życzę miłego końca niedzieli. :)
Atramentowa; Ty mój, adwokacie, kochany ;*
UsuńBellaris, przyjmuję wszystkie Twoje uwagi i dziękuję za nie, Z jednym jednak nie mogę się zgodzić.Nie chcę powielać kanonu i nie będę tego robić. Nic mnie nie obchodzi, jaki był Lucjan. Mój jest wstrętny, wredny i interesowny. Potrzebowałam tylko zarysu postaci, niczego więcej. Nie lubię pisać według schematu i nigdy tego nie zrobię.
Co do tego, czy Av dwa razy myślała, że się zakocha. Kiedy to pisałam miałam zamiar trochę inaczej to przedstawić. Chyba mi nie wyszło. Chodziło mi o to, że Avianna pragnie spróbować, dać szansę Lucjuszowi, a nie że od razu zakładała się w nim zakochać. Teraz uznałam, że chyba tylko ja podchodzę do takich spraw w ten sposób, ale ja równo pod sufitem nie mam.
Pędzę z fabułą, pędzę, masz rację, ale nie potrafię inaczej, to jest jedna z moich głównych wad. Mam mnóstwo pomysłów i to opowiadanie wcale nie miało się skończyć po ich zbliżeniu. To tak naprawdę początek. Zresztą jak słusznie zauważyła, Atramentowa, w tym opowiadaniu przeplatam teraźniejszość z przeszłością. Wiele wątków z zamierzchłych czasów wyjdzie jeszcze na jaw.
Podsumowując, to opowiadanie nie będzie w żadnym stopniu ambitne, ale miło mi,że w ogóle kiedyś przeszło Ci to przez myśl. Ja nie potrafię tworzyć dobrych tekstów. Zawsze wychodzi coś takiego i albo za bardzo się zapędzę albo spieprzę coś innego. Taki mój los.
Pozdrawiam.
PS To dobrze, że nie spadłaś z krzesła, cieszę się, inaczej miałabym wyrzuty sumienia :D
Omo, to jest niesamowite o_o Aż brak mi słów na opisanie jak niezwykły jest ten rozdział. Opisy uczuć, wahanie przy podjętych decyzjach... Prawdziwa perełka.
OdpowiedzUsuńDumbledore jak to Dumbledore, ale naprawdę wyszedł jako kochający, czuły ojciec. Nawet go o to nie podejrzewałam. A Av o zrozumienie tej jego idei wyższego dobra (ja dalej nie rozumiem).
Lucjusz w roli uwodziciela jest... łał. Prawdziwy dżentelmen. I poczeka, gdy będzie musiał. Ładnie z jego strony ^_^
Pozdrawiam
Dziękuję! :) Cieszę się ogromnie, że komuś się spodobało ^^ Bo żeby zrozumieć Dumbledore'a trzeba mieć jego geny i trzeba być trochę nienormalnym, a Av taka jest :D Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję ;*
UsuńAv szukała pracy w ministerstwie? Oo
OdpowiedzUsuńMyślałam że musi jeszcze się pozbierać by móc gdziekolwiek wychodzić (nie licząc Hogwartu)
No i Lucius. Nie lubie go ale mówiąc że nie chce naciskac i poczeka, zaskoczył mnie. Widać że nie chce się aż tak śpieszyć. Ale mimo wszystko Albus miał rację kiedy ostrzegał Av przed nim - pobawi się nią, wykożysta i zostawi ponieważ się zakochał w innej. :(
Szkoda mi Narcyzy...
No ale ale... Ja to myślałam że Avianna miała za sobą już kilka erotycznch uniesień xd A tu takie coś! Sev w roli kochanka bardzo mi się podoba ^^
I nie pasowało mi jedno; Av traci dziewictwo a zaraz po tym jak gdyby nigdy nic przypomina sb o spotkaniu z Malfoy'em ale zamiast tego idzie sb pogadać z tatusiem. :/
Chciałabym by Albus był moim ojcem <3
Czytam dalej, Sarah ;3
Woooo! :D Ta scena po gwiazdkach mmmm.. xd haha :D
OdpowiedzUsuńMega, mega, mega :D Czytam dalej! ;3
Pozdrawiam Qateshia.