sobota, 8 września 2012

03. Felix Felicis

Uwaga, po drugich gwiazdkach ma miejsce scena nieodpowiednia dla osób poniżej 18 roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Stukot obcasów dało się słyszeć w całym budynku Ministerstwa. Właścicielka butów niemal płynęła przez szarą posadzkę budynku, uśmiechając się słodko do wszystkich napotkanych. Pracownicy wydawali się być oczarowani jej urodą i w za nic w świecie, nie potrafili oderwać od niej wzroku. Z całą świadomością należało przyznać, że Avianna Dumbledore była kobietą niesamowicie piękną. Mężczyźni tracili dla niej głowy, a kobiety nienawidziły jej z całego serca. Na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, że posiada wszystko; urodę, dobrą pozycję społeczną i inteligencję. Była jednak samotna, a wiadomość o tym, że jej ojciec umiera, wstrząsnęła nią dogłębnie. Od tamtej rozmowy, nie mogła dobrać sobie miejsca, a wszystko wydawało się być bez sensu.

- Cześć, mała – usłyszała za swoimi plecami chłodny głos. Uśmiechnęła się do siebie. Tylko jedna osoba się tak do niej zwracała. Nigdy do końca nie wiedziała, czy ze względu na jej niski wzrost, czy niemal dwudziestoletnią różnicę wieku między nimi.

- Witaj, Lucjuszu – powiedziała, odwracając się i napotykając jego szare tęczówki. Pocałował ją w policzek i uśmiechnął się cynicznie. Tego też, nigdy nie potrafiła zrozumieć, ciągle się tak uśmiechał, bez większego powodu.

- Co cię sprowadza do ministerstwa? Szukasz pracy, czy może znowu chcesz wystraszyć ministra? Jeszcze po ostatnim się jąka, kiedy słyszy twoje imię.

- Bardzo śmieszne – prychnęła. – Pośrednio szukam pracy, a co u ciebie?
- Świetnie. Stęskniłem się za tobą, mała.

- A co u Narcyzy i Draco?

Zawsze pytała o jego żonę, przypominając mu tym samym, że jest żonaty i nie powinien jej uwodzić. Ojciec wpoił jej, że nie powinna czynić innym, tego czego sama, by sobie nie życzyła, a z pewnością nigdy nie chciałaby, żeby ktoś odebrał jej męża.

- Och, rozwiedliśmy się – powiedział i zaczął dokładnie ją lustrować wzrokiem. –A Draco miewa się dobrze, chyba. Póki co, jest obrażony, że rozbiłem mu rodzinę, ale przejdzie mu. Powinien być dumny, że jego ojciec wybrał drogę miłości, prawda? Twój ojciec też tego uczy, czyż nie?

Dziewczyna zarumieniła się po same czubki uszu. Lucjusz nieustannie, od kilku lat wyznawał jej miłość, a ona nie potrafiła w żaden sposób tego ukrócić. Był jej najlepszym przyjacielem, nie chciała go stracić, a nigdy też, głównie przez Narcyzę, nie potrafiła się do niego zbliżyć. Zresztą, ostatnim, czego chciała, było stanie się czyjąś kochanką.

- Przykro mi.

-  Z pewnością – prychnął. - Teraz jestem cały twój, moja droga. Zjesz ze mną dziś kolację? Ugotuję coś. Wiesz, że jestem w tym dobry. I nie tylko w tym – powiedział i uśmiechnął się cynicznie, co spowodowało, że Av  miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nigdy nie była dobra w flirtowaniu i peszyło ją to do granic możliwości. Tak naprawdę, zawsze trzymała się z dala od mężczyzn.

- Lucjuszu, to miłe, ale…

- Mała, przecież nie zrobię nic wbrew tobie. Nie będę ukrywał, że bardzo mi zależy na tobie i jeżeli zechciałabyś być ze mną, byłbym najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, ale jeżeli uznasz, że wolisz abyśmy dalej byli tylko przyjaciółmi, to uszanuję twoją decyzję. Jestem dobry w tej roli. Masz kogoś?

Lucjusz wyrecytował formułkę, jakby uczył się jej od kilku dni. Avianna zamrugała nerwowo, przerażała ją myśl, że mogłaby być z kimkolwiek, a co dopiero z Malfoyem. Czuła jednak, że nadszedł czas, by dać komuś szansę. Nie mogła się ciągle zamykać na mężczyzn. Należało pozbyć się skrupułów i zahamować i pozwolić sobie na bycie szczęśliwą.

- Nie, nie mam – mruknęła. - W porządku. Przyjdę do ciebie o dwudziestej.

- Cudownie – Lucjusz powiedział i pocałował ją w czoło. – Co u Severusa?

- Podirytowany, zdenerwowany i w obrażony na cały świat.

- Czyli wszystko po staremu. – odwrócił się i zmarszczył brwi. – Przepraszam, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia wieczorem.

Przez dłuższą chwilę Av stała i wpatrywała się w znikającą w gabinecie postać Lucjusza. Biła się z myślami, nie była pewna, czy powinna dać mu szansę, czy nadal trzymać go na dystans. Wiedziała, że takim jak on, nie należy nigdy ufać do końca. Postanowiła jednak, że da szansę do wykazania się losowi. Niech on zdecyduje, co dla niej będzie najlepsze.

***

Avianna wróciła z ministerstwa do domu Severusa Snape’a, który siedział właśnie popijając ognistą w salonie. Gdy ją zobaczył uśmiechnął się cynicznie i opróżnił zawartość szklanki. Dziewczyna usiadła koło niego, rzucając wcześniej czerwoną torebkę na fotel.

- Coś się stało? – zapytała, przyglądając mu się uważnie. Mężczyzna rozpiął guzik pod szyją i dolał sobie whisky.

- Nic. Twój ojciec wymaga ode mnie cudów, kiedy jemu samemu brakuje cywilnej odwagi – zaczął, nie patrząc na nią. – Gdybyś tylko wiedziała, jaki on potrafi być zdumiewająco cyniczny w swoim postępowaniu.

- Myślisz, że mam swojego ojca za świętego? – uśmiechnęła się, a mężczyzna wydawał się być zdziwiony jej reakcją. – Otóż nie, Severusie. Wiem, że dużo rzeczy w życiu zrobił wbrew sobie i poświęcał wszystkich, by walczyć dla większego dobra. Jednak zawsze chciał dobrze, jakby idiotycznie, to nie brzmiało. Wiesz co mnie w nim zdumiewa? Sposób w jaki narzuca ludziom swoją wolę. Mówisz mu, że zwariował i za nic w świecie tego nie zrobisz, a po dziesięciu minutach, wychodzisz podniecony przed nowym wyzwaniem.

Snape się uśmiechnął i poszedł po drugą szklankę, którą uprzednio wypełniwszy whisky, wręczył dziewczynie.

- Przynajmniej nie wymaga od ciebie żebyś go zabiła.

- Gdyby miało to pomóc w pokonaniu Czarnego Pana, pewnie by mnie o to poprosił. Jesteś dla niego, jak syn. – uśmiechnęła się wesoło, upijając łyk ognistej. - Kiedyś byłam nawet zazdrosna o to, jak ciebie traktuje.

- Jedynaczki – prychnął, a kobieta zmarszczyła brwi.

- Z tego co wiem, ty też nie masz rodzeństwa.

Twarz Snape’a pobladła i znowu wydał jej się być podirytowany, jak zawsze kiedy rozmawiali na jakieś niewygodne tematy.

- Tylko twój ojciec cię kochał i rozpieszczał, a mój… - urwał, jakby zdając sobie sprawę, że stąpa na cienkim lodzie. Nigdy nie rozmawiał o uczuciach i swoim marnym dzieciństwie i nie miał zamiaru robić wyjątku. Kobieta nie zamierzała naciskać i zupełnie irracjonalnie, jakby pod wpływem jakiegoś impulsu, zbliżyła swoje usta do jego i delikatnie je pocałowała. Była przekonana, że  ją odepchnie  i zacznie krzyczeć, on jednak chwycił jej biodra i przyciągnął ją na swoje kolana, zatapiając usta, tym razem w mocniejszym pocałunku. Czuła whisky w jego oddechu, jednak zupełnie jej to nie przeszkadzało. Odkąd tu zamieszkała, nie marzyła o niczym innym. Pociągał ją i czuła, że mogłaby go pokochać.  Jego, cynicznego i zimnego Mistrza Eliksirów, który traktował ją gorzej od swoich uczniów. Być może właśnie to było tym impulsem. Wszyscy traktowali ją niemal jak półboga, a on w ogóle się nią nie przejmował.

Zaczęła rozpinać guziki jego szaty, co ponownie nie spotkało się z żadnym protestem. Przeniósł gorące usta na jej szyję, cały czas krążąc dłońmi po jej drobnych biodrach. Westchnęła cicho w jego usta, po czym zrzuciła z niego koszulę. Zanim on pozbawił jej bluzki; najpierw zatopił swoje czarne tęczówki w jej zielonych oczach i przejechał dłonią po bladym policzku. Mogłaby przysiąść, że w oczach Severusa widziała troskę i niepewność. Jednak trwało to zbyt krótko, by móc wiedzieć, to na pewno. 

- Chodź – wyszeptał, chwytając jej rękę i prowadząc na górę. Przygryzła wargę i bez słowa poszła za nim. Gdy weszli do sypialni Mistrza Eliksirów, przyparł ją do ściany i ponownie zaczął zachłannie całować. Nie mogła oddychać, była tak przejęta i zdenerwowana. Czuła, że to właśnie on jest tym, na którego tyle czekała. I choć nigdy by się do tego nie przyznała, zakochała się w nim już dużo wcześniej, ale sama nie potrafiła się z tym pogodzić.

 Nie wiedziała, dlaczego Severus to robi, czy tak dawno nie miał kobiety, że wykorzystuje pierwszą, lepszą okazję, czy jest po prostu tak pijany? To drugie niemal od razu odrzuciła, znała go i widziała ile potrafił wypić, by ciągle mieć jasny umysł. Niejednokrotnie na zakrapianych zabawach Śmierciożerców, wypijał tyle, że powinien spokojnie leżeć pod stołem, a w rzeczywistości obserwował dokładnie otoczenie i wszystko przekazywał jej ojcu. Jedna szklanka whisky z pewnością nie była w stanie zaćmić jego myśli. A  może po prostu podobała mu się? Tak jak innym mężczyznom, którzy pragnęli tylko jednego.
Poczuła, że Severus rozpina rozporek jej czarnej, ołówkowej spódnicy i wzdrygnęła się lekko. Nawet nie miała chwili, by się zastanowić, czy jest gotowa, by oddać dziewictwo Mistrzowi Eliksirów. Jednak kiedy znów poczuła jego usta na swoich, znała odpowiedź.

- Sev  – wyszeptała drżącym z podniecenia i z niepokoju głosem, a mężczyzna podniósł swoje czarne oczy i zaczął przyglądać się jej badawczo, jakby przeczuwając, co za chwilę usłyszy. – Ja jeszcze z nikim nie spałam. - Snape odsunął się, jak oparzony, a Av uznała, że to absolutnie urocze. Uśmiechnęła się. – Jednak, jeżeli mnie tak zostawisz, to cię zabiję. A dobrze wiesz, że odpowiednie umiejętności ku temu mam.

Mężczyzna uśmiechnął się cynicznie i znów zaczął całować szyję Av, był teraz jednak bardziej delikatny w ruchach, co bardzo jej się podobało. Wszystko było dla niej nowe; tak podniecające a zarazem wywołujące wstydliwy rumieniec na jej licach. Opanowanie i zimny wzrok Severusa wcale jej nie pomagał, wręcz przeciwnie, czuła się dziwnie, widząc go po raz pierwszy bez zbędnego zdenerwowania wypisanego na bladej twarzy.

- Spokojnie – szepnął aksamitnym głosem, widząc, że nie może odnaleźć  się w sytuacji. Uśmiechnęła się, próbując nakierować jego usta na swoje. To ją uspokajało, pragnęła jego ust, jak niczego innego na tym świecie. Odczytał to i trwali w namiętnym pocałunku. Musiała przyznać, że to wszystko, co tu się działo, sprawiało jej ogromną przyjemność. Większą niż, kiedykolwiek, przypuszczała.

Snape rozpiął czarny stanik, i zaczął dotykać jej piersi. Pod wpływem tych pieszczot zaczęła szybciej oddychać, próbując złapać równowagę stojąc w wysokich szpilkach na zupełnie miękkich nogach. Mężczyzna jakby odczytując to, chwycił ją w ramiona i położył na łóżku, pozbawiając wcześniej butów i koronkowych majtek. Leżała teraz zupełnie naga wśród czarnej pościeli, kiedy mężczyzna rozpinał spodnie. Przyglądała mu się w skupieniu, zastanawiając się, czy robi na nim jakiekolwiek wrażenie, bowiem mężczyzna w dalszym ciągu, miał zupełnie spokojną i skupioną twarz. Kiedy jednak zobaczyła jego nabrzmiało męskość, nie miała wątpliwości. Przyparł ją własnym ciałem, cały czas całując i błądząc rękoma po całym jej ciele. Czuła się nieziemsko i nawet uczucie wstydu zaczęło ją opuszczać. Była tak podniecona tym, co tu się działo, że nie miała ochoty myśleć o niczym innym. Gdy poczuła rękę Snape’a niebezpiecznie blisko swojej kobiecości, ponownie jęknęła, tym razem dużo głośniej, niż poprzednio. Ten rozsunął jej nogi i spojrzał na nią pytająco. Skinęła głową, wiedząc, o co mu chodzi. Była gotowa, wiedziała to z całą pewnością. Nie miała siły dłużej czekać, pragnęła tego, jak niczego innego na świecie. Wydała z siebie niemy krzyk, gdy w nią wszedł. Przez chwilę całował ją, nie wykonując żadnych ruchów. Dopiero gdy przestała spinać mięśnie, zaczął delikatnie się poruszać, uszczęśliwiając ją każdym pchnięciem bioder. Musiała przyznać, że było to coś wyjątkowego, pomimo dużego bólu, który czuła. Spojrzał na nią i wtedy w jego oczach, zobaczyła coś więcej niż obojętność; jego wzrok był łagodny i patrzył na nią tak zachłannie.
Gdy poczuła nadchodzące spełnienie, zacisnęła dłoń na prześcieradle, oddając się w pełni temu uczuciu. Kilka chwil później, Severus opadł na łóżko ciężko oddychając, przesunęła się i położyła głowę na jego piersi. Objął ją ramieniem i jeszcze raz pocałował.

- To było niesamowite, Sev – mruknęła, a na ustach czarnowłosego zarysował się krótki, prawdziwie szczery uśmiech. Trwał jednak bardzo krótko, bo za sekundę jego twarz znów była niezwykle skupiona.
- Jesteś piękna – powiedział, a Av się roześmiała. Nikt nigdy nie powiedział jej tego w tak chłodny i bezuczuciowy sposób, a jednak brzmiało to lepiej niż wszystkie, usłyszane do tej pory, komplementy razem wzięte.

- Cholera, jestem umówiona – powiedziała nagle, spoglądając na stojący na szafce nocnej zegarek.

- Gdziekolwiek byłaś umówiona, musisz odwołać. Twój ojciec życzy sobie ciebie widzieć. W razie oporów, kazał przekazać, że umierającemu się nie odmawia i właściwie, to już jesteś spóźniona. 

- On potrafi wszystko wykorzystać, byleby wyszło na jego – powiedziała, a Snape uśmiechnął się cynicznie. Sam jeszcze kilka godzin temu, myślał o tym samym, kiedy Dumbledore wymusił na nim wyznanie miłości.
Kobieta wstała i zaczęła się ubierać.

- Gdzie jest moja bluzka? – zapytała, rozglądając się po całej podłodze.

- Zdjąłem ją jeszcze na dole – odpowiedział, zakładając spodnie i przyglądając się dziewczynie zachłannie. 

Zeszli po schodach, gdzie odnalazła swoją kremową bluzkę i wciągnęła ją przez głowę.

- W takim razie idę do ojca – powiedziała i przygryzła wargę. – Mogę cię jeszcze pocałować?

Snape wykrzywił usta w cynicznym uśmiechu, podchodząc do niej i obejmując w talii. Chwilę trwali w pocałunku, po którym kobieta poszła do Hogwartu, zostawiając bijącego się z myślami Severusa. Pierwszy raz w życiu czuł się tak winny. Wiedział, że popełnił ogromny błąd, powinien był ją odepchnąć, ale poniosło go. Pozwolił sobie na słabość, na to, by uczucia wzięły górę. Cały plan panowania nad sobą, przestał działać z pierwszym dotykiem jej ust. Wiedział, że będzie tego żałował i doskonale zdawał sobie sprawę, że nie mogą być razem. Kiedy zabije Albusa, wszyscy go znienawidzą. Nie chciał, żeby ludzie uznali, że zdradziła ojca i zgodziła się na jego śmierć, spiskując ze Śmierciożercami. Musiał ją odtrącić, a im szybciej i dobitniej, tym lepiej. I tylko on sam wiedział, jak trudne są dla niego, chociażby myśli o tym, że musi zranić kobietę, którą tak kocha. Teoretycznie powinien być uszczęśliwiony tym co się stało, ale nie potrafił. Miał ochotę cofnąć czas, żeby zapobiec temu, co się stało. Jak mógł być tak nierozważnym? Zachował się jak napalony gówniarz i nie miał nic na swoją obronę. Gdyby chociaż nie była dziewicą… W ostatecznym rozrachunku, musiał przyznać, że ją skrzywdził i czuł, że wyrzutu sumienia nie opuszczą go do samej śmierci. Dlatego, gdy tylko dziewczyna wyszła, wrócił do whisky i opróżnił jej dwie butelki, mając nadzieję, że uda mu się zasnąć. Mylił się, tej nocy nie zmrużył nawet oka. A z rana męczył go niewiarygodny kac, który nie pozwalał mu choć na chwilę przestać myśleć o tym, co wydarzyło się wczoraj…  

***

Albus Dumbledore był w trakcie kolacji, kiedy w jego salonie pojawiła się Avianna. Uśmiechnął się do niej radośnie i podszedł, by ją objąć. Trwali chwilę w uścisku, po czym chwycił jej dłonie w swoje i przyglądał jej się przez dłuższą chwilę. Av natomiast lustrowała spojrzeniem pomieszczenie. Musiała przyznać, że niewiele się tu zmieniło, od czasu jej dzieciństwa. W dalszym ciągu stał, ten sam, duży okrągły stół, wokół którego były poustawiane krzesła z czerwonymi obiciami. Za stołem, na wprost od drzwi usytuowany był kamienny kominek, w którym nieustannie płonął ogień, a beżowe ściany zdobione były obrazami w ciężkich, czarnych ramach. Lubiła ten pokój, spędziła tu najlepsze lata życia.

- Promieniejesz. Wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć? – zapytał, sadzając ją przy stole i nakładając jej na talerz kilka klusek ziemniaczanych, które były jej ulubionym daniem. Dziewczyna zarumieniła się i chwyciła widelec, próbując przepołowić jedną z kulek.

- Nie, wszystko po staremu. Byłam dziś w ministerstwie – szybko zmieniła temat, jednak jej ojciec wcale nie zamierzał odpuścić.

- Co u Severusa? – zapytał, a dziewczynie z zaskoczenia, wypadł widelec z ręki. Albus się roześmiał, kiedy Av nerwowo starała się rozkroić kluski na mniejsze kawałki.

- Eee… Trochę się zdenerwował po rozmowie z tobą.

- Nie wątpię, ale już się rozluźnił?

- Dobrze – powiedziała Av, kładąc z hukiem widelec na talerzu. – Już i tak się domyśliłeś. Moje pytanie brzmi; skąd ty, na litość boską, wszystko wiesz? Bo nie sądzę, żeby Severus przysłał ci sowę, w której się tym pochwalił. Chyba, że to zaplanowaliście, bo do tego też jesteś zdolny, niestety.

- Och, są sprawy w które nie ingeruję. – Dziewczyna uśmiechnęła się cynicznie, a Dumbledore wywrócił oczami.- Po prostu skojarzyłem fakty, a tak promiennej jeszcze cię nie widziałem, więc wydało mi się to jasne. Severus to bardzo dobry człowiek, pamiętaj o tym.

- Co on o mnie myśli? – zapytała, wkładając w końcu, kawałek kluski to ust.

- Pytanie, co ty o nim myślisz, kochanie.  Nie mogę ci zdradzić jego uczuć, zabił by mnie… Chociaż chwila, w zasadzie to żadna różnica i tak ma mnie uśmiercić – zażartował, ale dowcip trafił w próżnię, bo dziewczyna zrobiła śmiertelnie poważną minę i odłożyła widelec. – Przepraszam, wiem, że to dla ciebie trudne. Ale nie rozmawiajmy dziś o tym. Lubisz Severusa? Mniemam, że tak, skoro pozwoliłaś mu się tak zbliżyć, ale zawsze sądziłem, że go nie tolerujesz.

- Widzisz, jednak jest coś, co udało mi się przed tobą ukryć. Długo z tym walczyłam, ale… naprawdę go lubię, chociaż sama nie wiem, za co. Jest cyniczny, zimny i bezlitosny.

- To tylko maska, kochanie. Gdy poczuje się przy tobie pewniej, zdejmie ją. Wtedy zobaczysz, że to jeden, z bardziej wartościowych ludzi, jakich miałaś okazję poznać, tylko ukształtowany na kogoś innego, przez bardzo trudne życie. Los go nie oszczędzał, kochanie. I jeżeli, Avianno,  zdołasz sprawić, że będzie chciał być z tobą, możesz być pewna, że będzie cię wiernie kochał do końca swoich dni.

- Nie wiem, wydaje mi się, że dla niego, było to tylko, jednorazową przygodą, bez większego znaczenia. - Dumbledore uśmiechnął się zagadkowo, ale nic nie powiedział. Chyba naprawdę, nie chciał zgłębiać tego tematu. – Tatusiu, nie możesz mnie zostawić. Nie poradzę sobie bez ciebie.

Albus roześmiał się i uklęknął przed córką, chwytając jej dłonie.

- Jesteś mądra, rozsądna i wiesz o wiele więcej ode mnie, mimo, że jesteś niemal sto lat ode mnie młodsza.

- Nie jestem ani mądra ani rozsądna. Jeszcze niedawno chciałam być jak Voldemort, to jest według ciebie rozsądne?

- Oczywiście, a wiesz dlaczego? Bo szukałaś swojej drogi, starałaś się odnaleźć. To racjonalne. Przez cały czas żyłaś pod moim piętnem. Ludzie wymagali, żebyś była taka jak ja. Wiedziałem, że w końcu się zbuntujesz, ale naprawdę nie sądziłem, że tak szybko zdasz sobie sprawę, że nie tędy droga. Mądra też jesteś, czy sam Tom, nie traktował cię lepiej niż innych? Muszę przyznać, że jesteś nawet mądrzejsza ode mnie, bo potrafisz ustąpić i nie narzucasz innym swojej woli siłą. Nie wiem, kto cię tego nauczył, ale dobrze zrobił. - Roześmiali się oboje. – Pamiętaj, że jestem z ciebie dumny, kocham cię nad życie i jesteś najlepszym, co mnie w nim spotkało. Kocham cię mocniej, niż kogokolwiek innego na tym świecie - Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy, a ona sama, ścisnęła mocniej dłonie ojca. – A jakbyś czuła się samotnie, to w gabinecie będę wisiał jako portret, więc tak do końca cię nie opuszczę.

- Mimo wszystko, to dla mnie bardzo trudne. Zawsze mogła się ciebie poradzić, pomagałeś mi wybierać odpowiednie ścieżki…

- Och, nieprawda. Zawsze kiedy do mnie przychodziłaś, to już wiedziałaś czego chcesz. Ze mną rozmawiałaś, tylko żeby się w tym utwierdzić. Jedyną decyzją, którą podjąłem za ciebie, był wybór przedszkola, a i to do końca, nie spotkało się z twoją  aprobatą.

- Tam było naprawdę okropnie. Na pocieszenie dodam, że to był jedyny błąd, który popełniłeś w moim wychowaniu.

- Doliczyłem się ich więcej i to o wiele poważniejszych. Marny był ze mnie ojciec. Nie zaprzeczaj – dodał, widząc, że dziewczyna kiwa przecząco głową. – Starałem się, ale było mi trudno. Mogłabyś być moją prawnuczką, a ja do tego, zostałem z tobą zupełnie sam. Nie usprawiedliwiam się, ale wiem, że mogłem wiele rzeczy zrobić inaczej. Nie potrafiłem z tobą rozmawiać o wielu rzeczach. To, że jesteś świadoma swojej kobiecości, zawdzięczam tylko Minerwie, która nieustannie, na moje prośby,  z tobą rozmawiała. Nawet nie wiesz, jak panikowałem, myśląc, że zaczniesz mnie pytać o to, skąd biorą się dzieci, albo co masz zrobić, jak brzuch cię boli. Ja byłem świetnym przyjacielem, doradcą i kimś, kto cię zawsze obroni, ale bardzo rzadko byłem po prostu ojcem.

- Nigdy tego nie odczułam. Dla mnie zawsze byłeś najlepszym tatą na świecie i do końca moich dni, będę tak uważała. To, że nie potrafiłeś rozmawiać ze mną na babskie tematy, wcale mi nie przeszkadzało. Pani profesor była świetna i wszystko mi wytłumaczyła. Gdybyś był złym ojcem, uznałbyś, że nie potrzebujesz pomocy.  Zrobiłeś wszystko, żeby mnie dobrze wychować.

Na twarzy Albusa zarysowała się jakby ulga, uśmiechnął się i ucałował dłonie swojej córki.

- Pamiętaj, że dla Minerwy jesteś jak córka, wielokrotnie mi to mówiła, dlatego, dalej możesz zadawać jej masę pytań. Ona jest samotna, będzie zachwycona, gdy sobie o niej przypomnisz. Mogę na ciebie liczyć? – Dziewczyna skinęła głową. Faktycznie, dawno z nią nie rozmawiała, a kiedyś była dla niej niczym matka. Zawsze uważała, że między nimi jest niezwykła więź, którą należy pielęgnować, ale ostatnio odsunęła się od wszystkich, nawet od ojca. Musiała to naprawić; postanowiła, że jutro odpowiedzi swoją ukochaną profesor, z kubkiem jej ulubionych, czekoladowych lodów. – Mam jeszcze jedną prośbę.  Obiecaj mi, że bez względu na wszystko, moje wnuki nigdy, nie będą nosiły nazwiska „Malfoy”.

- Lucjusz jest moim przyjacielem…

- I niech tak zostanie – przerwał jej ojciec. – Nie mogę zabronić ci, przyjaźnić się z kanaliami, ale uważaj na niego. Chyba nie chcesz,  żebym musiał przewracać się w grobie, co? On cię skrzywdzi, dziecko, wcześniej czy później. Ten typ mężczyzny tak ma. Myślisz, że Narcyzie mówił coś innego niż tobie? Za parę lat, znowu się zakocha i będzie szukał szczęścia na nowo.

- Nie znasz go, on jest naprawdę dobrym człowiekiem.

- Oczywiście, a Voldemort jest miłosierny. Av, czy ty naprawdę wierzysz w to, co mówisz? Słyszałaś, jak wyrzucił Narcyzę? Myślisz, że dobry człowiek tak postępuje? Z dnia na dzień, zostawił ją samą, bez środków do życia. Gdyby nie Bellatrix, to nie wiem, co by się z nią stało. To nie świadczy, chyba, zbyt dobrze o człowieku, gdy nawet pani Lestrange potrafi się zachować bardziej ludzko od niego, nie sądzisz?  

- Dobrze. Będę uważała na niego, ale i tak twierdzę, że przesadzasz.

- Kochanie, ile osób w życiu określiłem mianem „kanalii”?

Dziewczyna zamyśliła się i musiała przyznać, że faktycznie było ich niewiele. Nawet o Voldemortie wypowiadał się lepiej niż o Malfoyu, być może dlatego, że Tom nie miał zamiaru jej uwodzić. Ale idąc tym tokiem myślenia, Severusa powinien znienawidzić, a wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu sprawy.  

- Dobrze, jak wy to mówicie? Już nie truję? – zapytał, puszczając jej ręce i podnosząc się do pionu. Dziewczyna roześmiała się. – Zostaniesz na noc, prawda? Mam twoją ulubioną szarlotkę. Porozmawiamy, nigdy niewiadomo, czy ta rozmowa, nie będzie naszą ostatnią.

Avianna uśmiechnęła się smutno i dokończyła kolację, po której spędziła całą noc na rozmowach z ojcem. Tego dnia, była niezwykle szczęśliwa. Przeżyła coś niesamowicie pięknego z Severusem i zrozumiała, że jej błąd nie przekreślił tej, cudownej relacji z ojcem. Nadal rozumieli się bez słów. To sprawiło, że poczuła się niczym po wypiciu eliksiru szczęścia. Życzyłaby sobie więcej, pełnych tak pozytywnych emocji, dni. 

______

Dzień dobry ^^ 
Cudowny dzień, prawda? 

Zdziwię Was, moi kochani, jak coś powiem. Uwaga, uwaga -> podoba mi się ten rozdział! Nie wiem, czy słusznie, ale naprawdę jestem z niego zadowolona. Pisało mi się go niesamowicie. Dzisiaj w ogóle mam świetny dzień, tyle rzeczy mi się udało, że to aż dziwne. Nawet parkowałam jak pod linijkę, a u mnie to cud :D Ktoś mi musiał podać felix felicis, nie mam wątpliwości. 

Rozdział dedykuję Milczącej. 
Kochana, uzależniłam się od Ciebie, po prostu! A kornik mnie rozwalił, umarłam! xD Kocham Cię <3 

Ach, jakby ktoś chciał śledzić i inwigilować Vesper, to zapraszam na bloga - VesperRickman

Całuję Was Kochani i wierzę, że jutro żaden meteoryt na mnie nie spadnie :D 

10 komentarzy:

  1. Cóż, nie wiem od czego zacząć, bo tak się śmieję z tego portretu, że nie trafiam w klawisze xD Możesz być dumna, rozdział wyszedł Ci f e n o m e n a l n i e, jak Lucka kocham. Albo i nie kocham, mniejsza z tym. Lucjusz wziął się ostro do roboty - najpierw wyrzucił Narcyzę, a potem zaczął szpanować swoim "cześć, mała" do Avianny. Ja na jej miejscu chyba bym mu coś urwała xD Scena Av - Severus - mniam, inaczej tego nie ujmę. Szczególnie to severusowe "Chodź", jak już mówiłam - nie pytaj, dlaczego :D
    Albus jest cudowny, uwielbiam go. Chciałabym mieć takiego ojca, nawet, jeśli o babskich sprawach miałabym gadać z Minerwą, a on byłby sto lat starszy ode mnie. Liczą się skarpetki, a nie wiek!
    "A jakbyś czuła się samotnie, to w gabinecie będę wisiał jako portret, więc tak do końca cię nie opuszczę." - cudowne pocieszenie <33 xD

    Dziękuję Ci pięknie za dedykację <3 W takim razie obie się uzależniłyśmy, ale nie będę już szukać porównań, bo wyjdzie mi coś równie inteligentnego, jak kornik xD Kocham Cię ;* Rozdział był cudowny! Jutro wleję Ci Felix do herbaty przez USB, nawet się nie zorientujesz, taka to będzie sprytna akcja! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie, ale kornik to po prostu hit! Ja będę go teraz używać, jak oszalała xD Twórz więc jak najwięcej takich porównań xD

    Szkoda tylko, że przez całą scenę nie przyłożył palca do ust, co? :D Cholera, mogłam to wpleść :D

    Taki ojciec to skarb i podniesie na duchu, pocieszy, skarpetki nowe ofiaruje :D Umieram przez Ciebie ze śmiechu, no wiesz xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Po to się urodziłam - żebyś umierała przeze mnie ze śmiechu xD Nowe skarpetki, świetna sprawa <3 Co jakiś czas w nowym kolorze, z nowym wzorkiem...

    Tak, mogłaś wpleść to przyłożenie palca... Aż mnie przyjemne ciarki przeszły po pleckach, albo z gorączki, albo przez tę wizję xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę owijać w bawełnę. Z krzesła nie spadłam, modlić się nie mam zamiaru. Ogólnie rzecz biorą, jakoś tak dziwnie mi się to czytało.
    Po pierwsze: spieszysz się na pociąg do Hogwartu? Pędzisz z fabułą jak szalona.
    Po drugie: postaci kanoniczne w Twoim opowiadaniu są średnio podobne do tych orginalnych. Myślę, że Lucjusz byłby bardziej szarmancki i wyniosły. Poza tym on ma klasę, więc nie zostawiłby Narcyzy na lodzie.
    Po trzecie: to stracenie cnoty wyglądało jak numerek. Kiedy skończyli ona jak gdyby nigdy nic poszła się spotkać z ojcem, a wcześniej uświadomiła sobie, że miała iść do Malfoya.
    Po czwarte: Av w tym rozdziale aż dwa razy myślała, że się zakocha. Dwie osoby w jednym dniu? Nawet ja nie biję takich rekordów, a do wielu absurdów mogłabym się przyznać.
    Wiem, że tego typu komentarze nie są zbyt miłe. Jednak musiałam. Jak na razie masz niesamowity pomysł, więc nie chcę, żebyś go zaprzepaściła przez takie błahostki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: jeżeli ktoś ma pomysł na opowiadanie, a na to musi zawierać się akcja, to dlaczego nie rozwijać tego już w pierwszych rozdziałach? Najwyraźniej Vesper ma wiele pomysłów na to, by pociągnąć to, co teraz już dojrzewa lub dojrzało, a być może w następnych odsłonach będą retrospekcje dotyczące tego, co mogło się jeszcze wcześniej wydarzyć. Nikt się z niczym nie spieszy jak na razie.
      Po drugie: tutaj się absolutnie nie zgadzam. Severus jest akurat tak podobny do rowlingowskiego, że kłamstwem byłoby sprzeczać się w tej kwestii. Jego cynizm, sarkazm, ironia i obłuda widoczne są na kilometr. Co do Lucjusza - jest wyrachowany i ma klasę, owszem, ale po książkach nie wiemy dokładnie jak zachowywał się w odniesieniu do osób bliskich jego sercu. W Komnacie Tajemnic może i jego relacje z synem są odrobinę wyniosłe, może i w późniejszych tomach nad wszystko ceni Czarnego Pana, ale jaki był kilkanaście lat wcześniej, tego nie wie nikt. Dodam też, że Vesper zaznaczyła jasno w regulaminie, że nie obchodzi ją kanon.
      Po trzecie: to była wizja autorki. Być może główni bohaterowie nie są jeszcze AŻ TAK pewni swych uczuć, by spędzać cudownie, subtelnie namiętną noc na łożu pełnym róż, kochając się przez kilka godzin. Do bezpruderyjnego Mistrza Eliksirów jakoś nie pasuje mi gorąca miłość, podsycana czułymi słówkami. Zrobili to, co mieli zrobić, i tyle. Nie wydaje mi się, by Severus owijał w bawełnę to i owo.
      Po czwarte: Av ma wybuchowy, zmienny charakter. Szuka samej siebie, swojego miejsca w życiu i codzienności, która ją otacza. Jest zagubiona, więc nic dziwnego, że miewa różne odchyły od normalności. Każdy z nas miewa chwile zwątpienia, więc atakowanie jej kruchej osobowości nie jest niczym racjonalnym.

      To tyle z mojej strony, również pozdrawiam i życzę miłego końca niedzieli. :)

      Usuń
    2. Atramentowa; Ty mój, adwokacie, kochany ;*

      Bellaris, przyjmuję wszystkie Twoje uwagi i dziękuję za nie, Z jednym jednak nie mogę się zgodzić.Nie chcę powielać kanonu i nie będę tego robić. Nic mnie nie obchodzi, jaki był Lucjan. Mój jest wstrętny, wredny i interesowny. Potrzebowałam tylko zarysu postaci, niczego więcej. Nie lubię pisać według schematu i nigdy tego nie zrobię.

      Co do tego, czy Av dwa razy myślała, że się zakocha. Kiedy to pisałam miałam zamiar trochę inaczej to przedstawić. Chyba mi nie wyszło. Chodziło mi o to, że Avianna pragnie spróbować, dać szansę Lucjuszowi, a nie że od razu zakładała się w nim zakochać. Teraz uznałam, że chyba tylko ja podchodzę do takich spraw w ten sposób, ale ja równo pod sufitem nie mam.

      Pędzę z fabułą, pędzę, masz rację, ale nie potrafię inaczej, to jest jedna z moich głównych wad. Mam mnóstwo pomysłów i to opowiadanie wcale nie miało się skończyć po ich zbliżeniu. To tak naprawdę początek. Zresztą jak słusznie zauważyła, Atramentowa, w tym opowiadaniu przeplatam teraźniejszość z przeszłością. Wiele wątków z zamierzchłych czasów wyjdzie jeszcze na jaw.

      Podsumowując, to opowiadanie nie będzie w żadnym stopniu ambitne, ale miło mi,że w ogóle kiedyś przeszło Ci to przez myśl. Ja nie potrafię tworzyć dobrych tekstów. Zawsze wychodzi coś takiego i albo za bardzo się zapędzę albo spieprzę coś innego. Taki mój los.
      Pozdrawiam.

      PS To dobrze, że nie spadłaś z krzesła, cieszę się, inaczej miałabym wyrzuty sumienia :D

      Usuń
  5. Omo, to jest niesamowite o_o Aż brak mi słów na opisanie jak niezwykły jest ten rozdział. Opisy uczuć, wahanie przy podjętych decyzjach... Prawdziwa perełka.
    Dumbledore jak to Dumbledore, ale naprawdę wyszedł jako kochający, czuły ojciec. Nawet go o to nie podejrzewałam. A Av o zrozumienie tej jego idei wyższego dobra (ja dalej nie rozumiem).
    Lucjusz w roli uwodziciela jest... łał. Prawdziwy dżentelmen. I poczeka, gdy będzie musiał. Ładnie z jego strony ^_^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Cieszę się ogromnie, że komuś się spodobało ^^ Bo żeby zrozumieć Dumbledore'a trzeba mieć jego geny i trzeba być trochę nienormalnym, a Av taka jest :D Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję ;*

      Usuń
  6. Av szukała pracy w ministerstwie? Oo
    Myślałam że musi jeszcze się pozbierać by móc gdziekolwiek wychodzić (nie licząc Hogwartu)
    No i Lucius. Nie lubie go ale mówiąc że nie chce naciskac i poczeka, zaskoczył mnie. Widać że nie chce się aż tak śpieszyć. Ale mimo wszystko Albus miał rację kiedy ostrzegał Av przed nim - pobawi się nią, wykożysta i zostawi ponieważ się zakochał w innej. :(
    Szkoda mi Narcyzy...
    No ale ale... Ja to myślałam że Avianna miała za sobą już kilka erotycznch uniesień xd A tu takie coś! Sev w roli kochanka bardzo mi się podoba ^^

    I nie pasowało mi jedno; Av traci dziewictwo a zaraz po tym jak gdyby nigdy nic przypomina sb o spotkaniu z Malfoy'em ale zamiast tego idzie sb pogadać z tatusiem. :/

    Chciałabym by Albus był moim ojcem <3

    Czytam dalej, Sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Woooo! :D Ta scena po gwiazdkach mmmm.. xd haha :D
    Mega, mega, mega :D Czytam dalej! ;3
    Pozdrawiam Qateshia.

    OdpowiedzUsuń